Dziś przedstawię wam krótkie wspomnienie, historię, którą powinien przeczytać każdy człowiek... :
„Pół wieku temu, jako syn małorolnego chłopa
pasąc krówki w wakacyjny czas, kładłem się na zielonej murawie i jak
Dyzio Marzyciel, patrząc w chmurki marzyłem,,,
- Ech! - żeby tak w domu było radio albo jakiś rower – nawet stary - poniemiecki...
-Ech! – żeby tak, jak dorosnę, mieć Wartburga, takiego jakiego mam na
zdjęciu wiszącym nad moim łóżkiem. A gdyby tak jeszcze willę, piękną
żonę i żeby tak mieć lodówkę a w niej pełno kiełbas, salcesonów, szynki…
A gdyby tak jeszcze mieć na stałe paszport w szufladzie i tyle kasy, ze mógłbym sobie jechać, dokąd zechce….
A potem trzeźwiałem z marzeń i byłem przekonany, ze takie marzenia są
grzeszne i tak nierealne, że aż strach się nimi zdradzić przed kolegami
by się nie ośmieszyć.
Ale widać diabeł czytał w moich myślach i jakoś tak sprawił, że wszystkie moje marzenia się spełniły.
Ale dalej mam marzenia.
Leżę sobie teraz na tapczanie i patrząc w sufit marzę…
-Ech, gdyby tak mi wyrosły nowe zęby to oddałbym za to swoją wypasioną
furę. A gdyby tak przejrzeć na oczy i pozbyć się tych (...) okularów, to
bez żalu oddam wszystko co mam na koncie w banku. A gdyby tak
ozdrowieć, by wszystkie moje tabletki z szuflady, to bez
żalu zamienię moją chatę za kawalerkę w bloku. A jak bym odzyskał taką
sprawność, by śmigać na rowerze jak dawniej, to jestem gotów spalić mój
paszport…
Ech! – gdybym tak nagle mógł mieć znów 10 lat, to jestem gotów wrócić do
czasów PRL-u i dobrobytu realnego socjalizmu. Ale już bym nie marzył
jak kiedyś na pastwisku o dobrach materialnych, bo byłbym
najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
No cóż, marzenia które się spełniają, wcale nie czynią człowieka
szczęśliwym. Stąd wniosek, ze lekarstwem na szczęście, jest radość z
tego co możemy…
Tak też raduję się - mimo wszystko - z faktu, że mogę jeść słodycze, bo
poziom cukru mam w normie i że czasem, chyba z sensem, mogę popisać na
tym forum…
Ech młodzi – jacy wy jesteście bogaci, tylko nie zdajecie sobie z tego sprawy! ”
( Źródło http://forum.gazetalubusk...-co-mamy-t78276 )
Ten obrazek mówi sam za siebie. Doceniajmy to co mamy bo kiedyś możemy żałować, że straciliśmy okazję by coś zrobić, powiedzieć lub kogoś zatrzymać ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Paweł
Dokładnie, chciałam wstawić tego demota i ten tekst bo czasem biorąc pod uwagę moje zapędy samorozwojowe i marzenia zapominam o tym, że teraz też mam bardzo dużo i że powinnam to doceniać :)
UsuńŚwietny post. Sama niegdyś zastanawiałam się nad istotą szczęścia i tego, jak je ludzie pojmują.
OdpowiedzUsuńWiele osób mówi sobie, że gdy "wygram w totka/zbuduję dom/znajdę lepszą pracę/założę rodzinę" (niepotrzebne skreślić), "wtedy będę szczęśliwy". Tak jakby szczęście było dla nich konkretnym WYDARZENIEM, czy cele, do którego dążą, a który jest tak naprawdę krótkotrwały.
Ja natomiast uważam, że szczęście to jest STAN, do którego wcale nie trzeba żadnego konkretnego powodu czy faktu (chociaż takie oczywiście stan szczęście jeszcze bardziej wzmagają); stan, który można osiągnąć w każdym (lub niemalże każdym) momencie swego życia.
Smutne, że dla niektórych ludzi naprawdę trzeba podniosłych/niecodziennych wydarzeń, aby poczuć się na krótka chwilkę szczęśliwym.
Ja - nie chcąc przeżyć życia bez odrobiny szczęścia - staram się czerpać na maksa pozytywne odczucia ze wszystkiego, co mnie otacza na każdym etapie życia.
I wiesz, co zauważyłam?
Że od kiedy przeżywam swe życie w ten iście RADOSNY sposób (oczywiście nie sprawia to, że nie mam żadnych problemów - bo takie się niestety zawsze zdarzą) to żyje mi się po prostu LEPIEJ.
I bardziej CZUJĘ, że ŻYJĘ! :)
Całkowicie się z Tobą zgadzam, mogłabym się podpisać pod Twoimi słowami obiema rękami :)
UsuńJa od kilku miesięcy mam takie samo podejście - tzn. ciesze się z tu i teraz i życie nagle stało się 100 razy bardziej kolorowe :)
pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńSama prawda :D Zacznijmy się cieszyć tym co mamy :)
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś nie jest w stanie być szczęśliwym teraz, to nie będzie szczęśliwy nawet wtedy kiedy jego marzenia się spełnią - tak gdzieś kiedyś przeczytałam. Szczęście zależy od naszej wewnętrznej postawy, a nie zewnętrznych okoliczności, wiadomo, że to trudne, ale warto to sobie uświadomić o nie tracić więcej czasu! :)
OdpowiedzUsuńŚwięta prawda ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, te małe szczęścia zaczynają po jakimś czasie składać się na jedno wielkie :-) to tak jak z pieniędzmi - "grosz do grosza a ..." ;-)
OdpowiedzUsuńZ jednej strony prawda, z drugiej cholernie ciężko cieszyć się z tego co się ma kiedy ciągle chce się iść do przodu, zobaczyć, poczuć, przeżyć więcej.
OdpowiedzUsuńNa początku mojej przygody z samorozwojem miałam tak samo.
UsuńAle teraz jest już inaczej - doceniam to co mam, cieszę się tym i jednocześnie cieszę się że wciąż się rozwijam :) mam marzenia ale myśl o nich powoduje we mnie uczucie ekscytacji, że coraz bardziej się do nich zbliżam a nie poczucie braku :-)